„Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” – Kasia Kozikowska, wspierana przez Fundację Hasco-Lek utalentowana parkajakarka, opowiada w wywiadzie jak pandemia COVID-19 wpłynęła na życie sportowców.
W tym roku przed pandemią COVID-19 byłaś na zgrupowaniu we Włoszech. W jaki sposób odbywały się tam treningi? Wyznaczyłaś sobie do przepłynięcia dystans 400 km- udało się go osiągnąć?
Od 6 do 28 lutego byłam na zgrupowaniu. Początkowo w ogóle nie wiedzieliśmy o wirusie, dopiero około 20 marca zrobiło się głośno. Dużo polskich i zagranicznych ekip zaczęło opuszczać Sabaudię, jednak my zostaliśmy do samego końca. W obszarze, w którym się znajdowaliśmy nie było ani jednego przypadku wirusa, więc czuliśmy się bezpiecznie. Można powiedzieć, że wróciliśmy w idealnym momencie, ponieważ przed wybuchem epidemii w całych Włoszech. Treningi odbywały się bez zmian, a dzięki temu, że dużo ekip wyjechało mieliśmy lepsze warunki, nie było „autostrady” na jeziorze. Cel jaki sobie postawiłam na obóz w Sabaudii – 400 km – nie dość, że osiągnęłam, to nawet wypływałam o 12 km więcej! Wtedy to bardzo cieszyło, była to super baza pod dalsze przygotowania.
Wirus SARS-CoV-2 wywołujący chorobę COVID-19 wygrywa w niemal wszystkich dziedzinach życia, nie oszczędził również świata sportu. W jaki sposób sportowcy radzą sobie w czasach pandemii?
Epidemia nas- sportowców też dotknęła. Pozamykane baseny, siłownie, brak możliwości zejścia na wodę- teraz na szczęście to się zmieniło. Ale… wszyscy sportowcy od razu wzięli się w garść i po prostu zaczęli ćwiczyć w domu, tak też było w moim przypadku. Kiedy tylko ogłoszone zostały bardziej restrykcyjne obostrzenia, zamknięto mi przystań i musiałam bazować na tym co mam w domu. Na szczęście mam ergometr kajakowy, więc przejęłam garaż i zrobiłam z niego salę ćwiczeń. Dodatkowo parę ciężarków, sztanga i skakanka zastąpiły trening siłowy. Jednak ta epidemia nie tylko odbiła się na naszej- jako sportowców wydolności i treningach, w większości ucierpiała też „głowa”. Psychika, nastawienie, motywacja są bardzo ważnymi elementami w życiu sportowca, a to jest czas kiedy to wszystko zostało wystawione na próbę. W moim przypadku czas przymusowego siedzenia w domu pozwolił mi na określenie nowych celów, oczyszczenie głowy ze złych myśli oraz poukładanie zaległych spraw.
Jak zareagowałaś na wiadomość o przesunięciu terminu Paraolimpiady?
Na początku byłam zła i smutna, w końcu 3 razy próbowałam już pojechać na Igrzyska i właśnie kiedy zdobyłam kwalifikację paraolimpijską to zostały one przesunięte… Chciałam wywalczyć kwalifikacje na Igrzyska Paraolimpijskie jeszcze jak byłam zawodniczką kadry narodowej w pływaniu. Na swoim koncie miałam wówczas wiele sukcesów na arenie polskiej i międzynarodowej. Nie zdobyłam jednak w tej dyscyplinie kwalifikacji, udało się to dopiero w kajakarstwie. Po rozmowach z Trenerem Dawidem Nowackim, z rodziną, ze świeżo upieczonym mężem doszłam do wniosku, że to nawet i dobrze, to są dodatkowe dni na treningi, dodatkowe dni, żebym stała się jeszcze lepsza. Nic się nie dzieje bez przyczyny.
W jaki sposób organizujesz teraz treningi? Co musiało się zmienić? Na jakich ćwiczeniach skupiasz się najbardziej? Czy wyznaczyłaś sobie na najbliższy czas nowe cele np. treningowe?
Przede wszystkim pracuję w domu na ergometrze i na „domowej siłowni”. Robię wszystko, co jestem w stanie. Całe szczęście od 4 maja mam możliwość schodzenia na wodę, na kajak. Oczywiście mając na uwadze higienę i bezpieczeństwo, trenuję raz dziennie na wodzie, a popołudniami w domu.
Czy pracujesz również z innymi osobami? Kto pomaga Ci w przygotowaniach do zawodów sportowych?
Robię to co rozpisuje mi trener, mam do niego zaufanie, więc założone przez niego cele po prostu realizuję. Z tymi większymi celami należy poczekać, bo jak na razie kalendarz na 2020 rok jest pusty. Głównym celem są dalej- oczywiście Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio. Dodatkowo z dietetykiem- Kasią Wysocką. Dorywczo z fizjologami, którzy robią badania wydolnościowe. Kajakarstwo trenuję dopiero 3 lata, więc moim zdaniem teraz najważniejsza jest nauka poprawnej techniki oraz sportowa dieta i suplementacja.
Co daje Tobie wewnętrzną motywację?
Robię to co kocham, dlatego motywacja napędza się sama. Nie zmuszam się, żeby zrobić trening, robię to z sercem. Kiedy rano wstaję są dwie rzeczy, które mnie motywują do działania- naprzeciwko łóżka mam wieszak z medalami, gdy się budzę, jest to pierwsza rzecz którą widzę. Drugą rzeczą jest obraz namalowany przez moją siostrę- nawiązujący do Tokio- są na nim elementy, budowle, które kojarzą się ze stolicą Japonii- to jest moja druga motywująca rzecz, bo przypomina mi do czego zmierzam.
Jaką masz radę dla wszystkich osób, niekoniecznie sportowców, na ten trudny czas?
Trzymajcie się zdrowo, dbajcie o kontakt z rodziną, a przede wszystkim to jest idealna chwila, żeby poznać siebie samego, swoje ciało, zachowania. To czas na podsumowanie swoich osiągnięć, swojego życia i wyznaczenie sobie nowych celów. Bo niestety w zabieganej codzienności nie mamy na to czasu.
Dziękujemy Kasiu, życzymy od całego zespołu Fundacji Hasco-Lek wytrwałości i dużo zdrowia!