Po raz kolejny powiększyło się grono sportowców z niepełnosprawnościami wspieranych przez Fundację Hasco-Lek. Tym razem do zawodników dołączył Tomasz Moździerski, zasilając drużynę uczestniczących w programie parakajakarzy.
Tomasz urodził się z niedowładem nóg poniżej kolan. Od najmłodszych lat sport stanowił ważny element jego życia. Z początku marzył, by zostać piłkarzem. Swoich sił próbował też w żeglarstwie, jednak to dopiero kajaki stały się jego prawdziwą pasją. To między innymi o tej pasji opowiedział nam w rozmowie.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z parakajarstwem, ze sportem? Od kiedy trenujesz?
Moja historia ze sportem zaczęła się 13 lat temu. Kiedy byłem mały, marzyłem o tym, żeby zostać piłkarzem. Do tego stopnia, że kiedy rodzice kupili mi korki, to poszedłem z nimi spać (śmiech). Niestety ze względu na moje nogi trenowanie piłki nożnej nie było możliwe, ale udało mi się z tego marzenia wyleczyć 😉.
Jakiś czas później w trakcie „burzy mózgów” w domu znajomy rodziców (Miłek Paszkowski – obecny dyrektor Fundacji Promocji Sportu, Zdrowia i Sztuki – „Piersi”) wymyślił, że może mógłbym spróbować kajakarstwa. Ręce miałem silne, a przecież w kajakach nogi nie są aż tak istotne, więc dlaczego nie ;).
I stało się, mama zapisała mnie do opolskiego klubu. Poszedłem na pierwszy trening, potem drugi, trzeci i tak już od 13 lat… Po 2-3 latach od mojego pierwszego treningu powstała w Polsce kadra narodowa parakajakarzy, do której udało mi się dostać i utrzymać do dzisiaj ☺️.
Na jakim dystansie rywalizujesz? Co jest w nim najważniejsze?
Rywalizuję w konkurencji V1 200m, czyli kanadyjka (jedynka), na dystansie 200 metrów. Odcinek ten różni się od innych tym, że zawodnicy od startu do mety płyną najszybciej, najmocniej jak potrafią i nie rozkładają sił. Jest to dystans bardzo dynamiczny, na którym liczy się zarówno duża siła, jak i wytrzymałość. Mój wyścig trwa około 50 sekund. Jest to tak szybki dystans, że jeden niewielki błąd może spowodować stratę nie do odrobienia.
Czy wcześniej byłeś osobą aktywną sportowo? Jeśli tak, jakie aktywności podejmowałeś?
Zawsze byłem, w miarę możliwości, raczej ruchliwym dzieckiem. W dzieciństwie tato zabierał mnie na swoje siatkarskie treningi i w przerwach, kiedy nie grał, odbijaliśmy razem piłkę. Kibicem siatkówki jestem z resztą do dziś. Miałem też krótką przygodę z żaglami. Poza tym szybko nauczyłem się pływać, co pewnie wpłynęło na to, że potem poszedłem w kajaki. W tym sporcie zdecydowanie nie można bać się wody (zimnej też😜).
Jakbyś oceniłbyś swój obecny sezon?
Obecny sezon nie należał do moich najlepszych, ale czasem takie też są potrzebne, żeby dojść różnych wniosków i móc zmienić niektóre rzeczy.
Który start na zawodach był do tej pory najważniejszy dla Ciebie i dlaczego ?
Start, który najmocniej wbił mi się w pamięć to Belgrad w 2018 r. Udało mi się wtedy zdobyć srebrny medal na Mistrzostwach Europy. Lubię ten tor. Po pierwsze dlatego, że jest ciepły, są piękne widoki, woda w nim jest najczystsza prawdopodobnie ze wszystkich torów, na których pływamy. Jest niesamowity klimat, który mi sprzyja. W tym miejscu 7 lat wcześniej zdobyłem swój pierwszy medal Mistrzostw Europy, więc mam sentyment do tego miejsca.
W jaki sposób radzisz sobie z trudnościami, które spotykasz? Co najbardziej Ciebie motywuje do ich pokonania?
Pierwsza sprawa jest taka, że raczej nie zniosę sobie sam na wodę kajaka. Jestem uzależniony od kolegów i trenera. Generalnie we wszystkich sytuacjach, które wiążą się z przenoszeniem ciężkich rzeczy, np. ciężarów na siłowni muszę liczyć na pomoc innych.
Gdzie najczęściej trenujesz? Z jakich elementów składa się Twój trening?
Przez 11 lat trenowałem w Opolu, ale 1,5 roku temu przeprowadziłem się i teraz jestem we Wrocławiu. Mój trening składa się z treningów w kajaku, na siłowni i na basenie. Główny trening to trening na wodzie, pływamy przez większość roku, czasem nawet i zimą. Siłownię i basen okupujemy w okresie jesienno-zimowym, gdzie budujemy bazę pod przyszły sezon. W kajakarstwie jest tak, że to co wypracujemy zimą ma ogromny wpływ na to jak pływamy później w sezonie. Wychodzi na to, że kajakarstwo to sport całoroczny, a nie jak się niektórym może wydawać tylko w ładną pogodę 😉.
Jakie jest twoje największe marzenie?
Chyba nie będę teraz oryginalny- medal Igrzysk Olimpijskich.
Jak relaksujesz się między zawodami?
Między zawodami lubię jeździć na rowerze, sprawia mi to dużą przyjemność. Moją drugą pasją jest muzyka, która też mnie w pewien sposób relaksuje. W wolnym czasie gram na perkusji, lubię też oglądać dobre kino i odwiedzać ciekawe miejsca. Oczywiście jako młody chłopak, lubię też spotkać się ze znajomymi 😊.
Czym zajmowałbyś się w życiu gdyby nie sport?
Mam 25 lat, a trenuję już ponad połowę swojego życia. Ciężko mi powiedzieć jakie plany na życie miałem w wieku 12 lat i co bym robił gdyby nie kajaki. Poszedłem w kajaki i póki co to jest mój sposób na życie, a kiedy się to zmieni nie wie nikt ;). Nie ukrywam, że miałem chwile zwątpienia, zmęczenia, przesycenia, „strajku” od treningów. Pomogli przezwyciężać mi to ludzie, których spotykałem na swojej drodze.
Jeśli nie trenujesz – co wtedy robisz?
Nadrabiam wtedy braki, w życiu towarzyskim i rodzinnym.
Jakie są Twoje najbliższe starty?
W tym roku starty właśnie zakończyliśmy. Niedawno wróciliśmy z Mistrzostw Świata w Kopenhadze, na których wygrałem finał B. Były to już ostatnie nasze zawody w tym roku. Teraz krótka przerwa i po niej znowu zaczynamy przygotowania do przyszłego sezonu. Zaczynamy go w okolicach kwietnia od konsultacji kadry, które mają na celu wyłonienie zawodników do reprezentacji Polski.